Od Bebeto do Beckhama
Rynek
gier o trudnej pracy managera zespołu piłkarskiego jest już od dawna ustalony i
ustabilizowany – niepodzielnie rządzi tu Football Manager, w którym co roku zmieniają się numerki przy
tytule. Można na tą grę narzekać, zżymać się, że nowe pomysły twórców prowadzą
do nikąd, ale fakt pozostaje faktem – FM
to najbardziej kompleksowy, rozwinięty i realistyczny „manager” dostępny
obecnie na rynku. Tworząca go firma – Sports Interactive – zbudowała jednak swą markę znacznie wcześniej,
tworząc już w 1992 rewelacyjnego Championship Managera. Jednak, choć
CM zyskał masę wiernych fanów, na prawdziwą rewolucję trzeba było jeszcze
poczekać.
Wiosną
1999 roku wyszło jedno z ich najwspanialszych dzieł – CM 3. Mimo że nadal była to gra, w której większość czasu
ślęczyło się nad tabelkami (złośliwi mówili, że to taki podrasowany arkusz
kalkulacyjny), to jednak stosunkowo przystępny interface, ogromna baza danych z
uwzględnieniem wielkich talentów (m .in. 16-letni wówczas Saviola) oraz ciekawy
i wciągający mechanizm rozgrywki spowodowały, że CM 3 stał się sukcesem nie
tylko lokalnym – ta gra pochwyciła w swoje macki ogromne rzesze ludzi, a wśród
dzisiejszych fanów FM’a niesamowicie dużą część stanowią starzy wyjadacze,
którzy zaczynali od CM 3 właśnie.
Wszystko
jednak można zawsze zrobić lepiej. Sports Interactive nie zasypiało gruszek w
popiele i po kolejnych, raczej ewolucyjnych niż rewolucyjnych zmianach w
silniku (czyli nowych edycjach CM 3, opatrzonych w tytule stosowną datą, jak 99/00 i 00/01)
wreszcie rzuciło na rynek jeden z najdoskonalszych produktów o piłce nożnej, w
jakie dane było mi zagrać. Mowa o CM 3 01/02.
Ale o co tu chodzi?
CM
01/02 to typowy symulator managerski. Wcielamy się w nim w nieznanego nikomu (tylko
z początku ;) trenera piłkarskiego, obejmujemy zespół z dowolnej ligi i klasy
rozgrywkowej (są oczywiście ograniczenia – w Niemczech możemy grać w 1
Bundeslidze, 2 Bundeslidze i w Lidze Regionalnej, w Polsce oddano do naszej
dyspozycji 1 i 2 ligę itp.), a naszym celem jest oczywiście osiągnąć sukces; i
to od nas zależy, czy za sukces uznamy uniknięcie spadku grając Energie
Cottbus, czy też zdobycie Ligi Mistrzów Parisem St. Germain. A może coś
bardziej ambitnego? W 20 lat zdobyć takim zespołem jak York City co tylko w
klubowej, europejskiej piłce jest do zdobycia? Tu wszystko jest możliwe!
Ciężki mecz, ale wymęczyłem... ;). |
Jednak
ta masa funkcji, przycisków i tabelek jest istotna, a ogarnięcie ich to połowa
sukcesu (lub mniej, jeśli znamy się na taktyce, o czym niżej). Już po kilku
godzinach grania wiemy, na jakie współczynniki piłkarzy zwrócić uwagę, gdy
szukamy na przykład solidnego obrońcy czy wysokiego, silnego napastnika; wiemy
w jaki sposób wysyłać scoutów na przeszpiegi do innych lig i klubów; powoli
ogarniamy jak ustalać reżim treningowy i zmieniać ustawienia taktyczne. Dopiero
teraz zaczyna się prawdziwa nauka.
No
bo co z tego, że umieny zmienić graczowi pozycję na boisku, skoro nadal nie
wiemy, jaki wpływ będzie to miało na przebieg meczu? Czy warto trenować
wszystko po trochu, czy skupić się na szkoleniu techniki? A może lepiej w ogóle
dać graczom trochę odpocząć? Możliwości jest właściwie bez liku i to do tego
stopnia, że na przykład silnik treningów został „rozgryziony” zaledwie kilka
lat temu.
Finanse zbudowane na korzystnym sprzedawaniu graczy. |
Każdy
zawodnik opisany jest przez szereg statystyk i współczynników, na podstawie
których oceniamy jego przydatność do naszej taktyki. Sprawę dodatkowo
komplikuje fakt, że piłkarze mają również sporo ukrytych cech i czasem możemy
się brzydko naciąć, gdy kupiony za dwadzieścia milionów napastnik już w
pierwszym meczu nie wytrzyma nerwowo i pobije sędziego – dyskwalifikacja na
sezon jak w banku! A konto klubu obciąży nie tylko kwota transferu, ale też
bajeczny kontrakt zawodnika. Wiele zależy tu od naszej intuicji – można poczuć
naprawdę ogromną satysfakcję, gdy wstawiony z przymusu do wyjściowej jedenastki
osiemnastolatek rozegra mecz życia i zapewni nam zwycięstwo w arcyważnym
spotkaniu.
Tych panów z ligi greckiej rekomenduje mój scout. A ja mu nie wierzę... :P |
Szukanie
zawodników, którymi moglibyśmy wzmocnić zespół, to osobna sprawa – ilu graczy,
tyle podejść do rozgrywki, jednak mi największą frajdę daje odkrycie jakiejś
perełki w lidze jamajskiej czy innej Południowej Afryce. Potrafię godzinami
szperać, wyszukiwać, podglądać kopaczy, aż wreszcie podjąć decyzję. A potem
tłuc głową w ścianę, gdy ściągnięty bramkarz wpuszcza szmaty w każdym meczu –
życie, chciałoby się powiedzieć. Nietrafione transfery można ograniczyć, jednak
nie należą one do rzadkości (czy ktoś pamięta Denilsona?)
Taktyka zawsze zwycięża
Jednak
bezsprzecznie najważniejszym elementem gry jest ekran taktyki. To tu
rozstawiamy naszych graczy, tu ustalamy, w którą stronę mają biegać, czy mają
trzymać przy sobie czy też szybko pozbywać się piłki, w jaki sposób odbierać futbolówkę
przeciwnikowi, a przede wszystkim w której strefie boiska biegać. Opcji jest
tyle, że wystarczyłoby na osobną pracę doktorską. Dodatkowo w grze zawarto
ekrany „With/Without the ball”, na których możemy ustalić z dokładnością co do
metra, jak ustawić gracza w zależności od tego, gdzie i przy czyjej nodze
znajduje się w danej chwili piłka. Trochę to zagmatwane, ale znakomicie
zwiększa ilość dostępnych możliwości w kwestii budowania taktyki.
Killer-taksa i York w 3 lata zdobył więcej, niż Mourinho przez całe życie :P . |
Tu
niestety natkniemy się na największy zgrzyt CM 3 01/02 – „taktyki-killery”. Silnik
meczowy został tak skonstruowany, że dobra taktyka jest znacznie ważniejsza,
niż jakość zawodników, którzy wprowadzają plany trenera w życie. Nierzadkie
będą sytuację, że zespół złożony z tępego kołka w ataku i dziesięciu szczyli
gromi 3-0 jakiś Real Madryt tylko dlatego, że gracz użył odpowiedniego
ustawienia.
Innymi
słowy „zabójcza” taktyka to 90% sukcesu. Możecie olać szukanie zawodników, w
szatni w ogóle się nie odzywać, doprowadzić do jakiegoś koszmarnego konfliktu
między zawodnikami czy wręcz zaniedbać trening – jeśli macie dobrego killera, i
tak sezon będzie udany. Na forach internetowych (nieoceniony Chapman (LINK) )
można znaleźć relacje z rozgrywek, w których gracze zdobywają Ligę Mistrzów po
15 razy z rzędu, choć ich manager praktycznie od piętnastu lat jest na urlopie,
a zespołem (z odpowiednią taktyką) kieruje cały czas asystent!
Wciąż kocham!
Nie
zmienia to jednak faktu, że CM 3 01/02 to jedna z najwspanialszych gier w
historii. Dzięki temu, że pozbawiona jest wielu elementów, jakie posiada FM (głębsza
interakcja z mediami, zawodnikami, zarządem etc.), jeden sezon można rozegrać w
2-3 dni solidnego klikania w tabelki, co z kolei powoduje, że w ciągu kilku miesięcy
możemy spokojnie rozegrać całą karierę, podczas gdy w FMie ciężko w tym czasie
zakończyć dwa sezony.
Cudowny talent! Młody, tani i gra jak Maradona! |
Poza
tym CM 3 01/02 ma wciąż ogromną rzeszę fanów, wydających kolejne updaty (czyli
uaktualnienia baz danych o zawodnikach, klubach etc.) czy patche, dzięki którym
możemy cieszyć się tą grą w wyższej rozdzielczości, że zmienionym graficznie
interface’m, zmodyfikowanymi taktykami sztucznej inteligencji czy współczesnymi
składami… CM 3 01/02, mimo 10 lat na karku, wciąż żyje. Jaki inny tytuł może to
o sobie powiedzieć, w dobie gier, które w poniedziałek zdobywają nagrody za
najlepszą produkcję roku, a we wtorek nikt o nich nie pamięta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz